MENU

27.10.2020

Xbox Series X. Najpotężniejsza konsola już tu jest.

Eleganckie, superszybkie, wydajne – takie są konsole dziewiątej generacji. Microsoft już na wstępie przygotował dwa modele, różniące się ceną, specyfikacją. Dzięki temu każdy może dobrać sprzęt skrojony pod własne potrzeby.

Od premiery konsoli Xbox One – przedstawiciela ósmej generacji - minęło już 7 lat. W międzyczasie na rynku pojawiło się kilka usprawnionych wersji tego modelu, m.in. Xbox One X, który pozwalał grać w natywnej rozdzielczości 4K. Technologia wciąż pędzi jednak do przodu. Nowe procesory, karty graficzne czy systemy chłodzenia sprawiły, że producenci przestali bawić się w półśrodki i wreszcie wkroczyli na następny poziom. Oficjalnie 10 listopada konsole dziewiątej generacji trafią do graczy.

Pierwsze pogłoski o nowej konsoli Xbox pojawiły się w 2018 roku. Rok później, podczas czerwcowej konferencji na targach E3, Microsoft potwierdził prace nad najwydajniejszą konsolą w historii o roboczym tytule Project Scarlett. Od grudnia 2019 roku znamy ją oficjalnie jako Xbox Series X.

Microsoft podszedł do tematu premiery w sposób niebywały - po raz pierwszy w historii, już na samym starcie nowej generacji, dał graczom możliwość wyboru między dwoma modelami tej samej serii. Xbox Series X i Xbox Series S dzieli spora przepaść cenowa. Ta pierwsza wersja kosztuje 2249 zł, druga – 1349 zł. Oczywiste jest więc, że konsole muszą się między sobą różnić, ale zanim omówimy ich specyfikację i możliwości, sprawdźmy, co tak naprawdę je łączy.

Radość z grania, czyli cechy wspólne

Obydwie konsole mają przede wszystkim spójną architekturę - korzystają z procesora bazującego na układach Zen 2, szybkiego dysku SSD oraz nowego rodzaju pamięci masowej zwanej Xbox Velocity Architecture. Dzięki temu zagramy na nich w te same gry – bez wyjątku. Jeżeli coś będzie dostępne na Xbox Series X, to uruchomimy to również na Xbox Series S.

Obydwa urządzenia pozwolą również odpalić gry w ramach abonamentu Xbox Game Pass lub Xbox Game Pass Ultimate. Oznacza to, że już na samym początku gracze będą mogli cieszyć się biblioteką ponad 100 gier. Warto także dodać, że zarówno Xbox Series X jak i Series S cechuje wsteczna kompatybilność - uruchomimy na nich wszystkie gry z Xboxa One, sporo tytułów z Xboxa 360 i wybrane pozycje z Xboxa pierwszej generacji.

Ponadto, wciąż mówimy tu o jednym, wspólnym ekosystemie. Jeżeli nasz znajomy ma Series X, a my Series S, to nadal będziemy mogli grać razem w trybie wieloosobowym. Z kolei, jeżeli później zdecydujemy się przerzucić na droższy model, to wszystkie nasze osiągnięcia czy zapisane stany gier pozostaną zachowane. W pudełku znajdziemy również ten sam kontroler.

Obydwie konsole pozwolą się również cieszyć tymi samymi zaletami nowej generacji - funkcją śledzenia promieni (Ray Tracing), która zapewnia realistyczne i dynamiczne oświetlenie, trójwymiarowym dźwiękiem przestrzennym, krótkim czasem ładowania gier oraz funkcją szybkiego wznawiania, która pozwala płynnie przełączać się między grami i kontynuować rozgrywkę w miejscu, w którym się ją przerwało.

Xbox Series X vs Xbox Series S

Pierwszą różnicę da się zauważyć gołym okiem. Xbox Series S jest mniejszą, a co za tym idzie również lżejszą konsolą. Kompaktowy format (27,5 cm x 15,1 cm x 6,5 cm) udało się uzyskać poprzez usunięcie napędu Blu-ray. Oznacza to, że wybierając Xbox Series S ograniczamy się do zakupów gier wyłącznie w wersji cyfrowej.

Gdybyśmy zajrzeli konsolom pod maskę, okazałoby się, że skrywają w sobie jeszcze więcej różnic. Po pierwsze w Xbox Series X znajdziemy dysk SSD o pojemności 1TB, podczas gdy w Series S – to 512 GB. Biorąc pod uwagę wielkość współczesnych gier (minimum kilkadziesiąt, a nierzadko kilkaset GB) w przypadku tańszej wersji konsoli będziemy mogli jednocześnie mieć zainstalowanych tylko kilka tytułów.

Najważniejszą jednak różnicą w podzespołach obu urządzeń jest układ graficzny, którego moc obliczeniowa w przypadku Xboxa Series X wynosi aż 12 TFLOPS, podczas gdy w Series S “jedynie” 4 TFLOPS. Przekłada się to m.in. na rozdzielczość uruchamianych gier. Xbox Series X wyświetli obraz w rozdzielczości 4K w 120 klatkach na sekundę, a Series S przy tej samej płynności zaoferuje rozdzielczość 1440 p lub Full HD.

Xbox Series X to najbardziej wydajna konsola w historii, która już w tym momencie poradzi sobie nawet z upscalingiem gier 8K przy 60 klatkach na sekundę. Należy też pamiętać, że zapas mocy obliczeniowej sprawi, że wszelkie dodatkowe efekty w grach będą po prostu wyglądały lepiej.

Ultra HD

Uruchomienie gry w rozdzielczości 4K wymaga ogromnej mocy obliczeniowej. W ciągu jednej klatki animacji konsola musi wyświetlić ponad 8,2 milionów pikseli. Dla porównania - w przypadku rozdzielczości Full HD są to 2 miliony pikseli.

Wybór między dwoma konsolami nie należy do trudnych. Jeżeli mamy telewizor 4K lub planujemy wkrótce takowy nabyć i dodatkowo myślimy o wymianie gier ze znajomymi Xbox Series X będzie droższym, ale lepszym wyborem. Z kolei, jeżeli nie zależy nam na wyższej rozdzielczości i planujemy kupować gry w cyfrowej dystrybucji lub chcemy korzystać głównie z zalet Game Passa, to Xbox Series S w pełni zaspokoi nasze potrzeby.

27.10.2020

Najszybszy i najpotężniejszy. Jaką moc ma Xbox Series X?

Xbox Series X to bez dwóch zdań najbardziej wydajna konsola w historii. Tylko co to dokładnie oznacza z perspektywy gracza? Na jakiego rodzaju udogodnienia będzie można liczyć? W którym miejscu najbardziej odczujemy moc nowej generacji?

Pierwszą konsolę Xbox i Xbox Series X dzieli 18 lat i 3 generacje. Bez względu na to, jaki macie smartfon w kieszeni, i tak będzie on wydajniejszy od pierwszej konsoli Microsoftu czy jakiegokolwiek innego gamingowego sprzętu wydanego w początkach nowego millenium.

Każda generacja konsol dokonywała wyraźnego przełomu. Siódma, której reprezentantem był Xbox 360, rozpropagowała dystrybucję cyfrową, kontrolery ruchowe i osiągnięcia. Ósma wprowadziła napędy Blu-ray, granie w chmurze, Game Pass i oczywiście lepsze podzespoły, dzięki którym gry mogły też działać płynniej w wyższej rozdzielczości.

Xbox Series X otwiera dziewiątą generację z mocnym przytupem. To zaprojektowany z myślą o najbardziej wymagających graczach sprzęt będący centrum domowej rozrywki. Najszybsza i najpotężniejsza konsola, jaką stworzono na świecie. I nie jest to tylko pusty slogan – sam rzut oka na podzespoły Xboxa Series X sprawia, że mocy tej bestii nie sposób kwestionować.

Zajrzyjmy do środka

12 teraflopów mocy

By lepiej zobrazować wydajność danego sprzętu od dawna stosuje się jednostkę zwaną FLOPS (z ang. floating point operations per second), która symbolizuje ilość operacji liczbowych, jakie maszyna może przetworzyć w ciągu jednej sekundy. W przypadku konsol mówimy o teraflopach, czyli jednym bilionie operacji na sekundę. Xbox Series X zaoferuje aż 12 teraflopów mocy, czyli dwa razy więcej niż w przypadku Xboxa One X - najszybszej dotychczas konsoli Microsoftu - i ponad osiem razy więcej niż w oryginalnym Xbox One.

Zoptymalizowane dla Xbox Series X/S

Nie tylko nowe gry będą wyglądać świetnie. Niektóre tytuły m.in. Gears 5 czy Forza Motorsport zostały specjalnie przetworzone przez programistów, by działały lepiej na konsolach nowej generacji. Wszystkie zoptymalizowane pozycje będą oznakowane taką ikoną.

Jak to wszystko przekłada się na granie? Przede wszystkim Xbox Series X, dzięki swojej mocy będzie w stanie wyświetlić grę o rozdzielczości 4K nawet z prędkością 120 klatek na sekundę. Bardzo duży zapas mocy otworzy programistom drzwi do projektowania jeszcze większych, otwartych światów w grach i bardziej szczegółowej grafiki. Zatem z jednej strony, mówiąc krótko, gry będą wyglądały lepiej, ale też i będą płynniej działały.

Jedną ze zmian, które każdy zauważy gołym okiem, będzie obsługa funkcji śledzenia promieni, która odpowiada za symulację właściwości światła i dźwięku w czasie rzeczywistym, w sposób dokładniejszy niż jakakolwiek wcześniejsza technologia. Wyobraźmy sobie Księżyc, który rzuca na rzekę własne promienie, spod których przebijają wodorosty; albo światło, które przechodzi przez przezroczyste szkło, tworząc tęczę. Te wszystkie detale sprawią, że gry będą piękniejsze i bardziej realistyczne.

Nie samą grafiką…

Ale w grach nie tylko grafika jest istotna. Dlatego też w Xbox Series X (jak i jego tańszej wersji – Xbox Series S) znajdziemy wiele usprawnień związanych z samą rozgrywką. Jedną z bolączek poprzedniej generacji były czasy ładowania. W przypadku nowych konsol czas wczytywania gry uległ drastycznemu skróceniu. Na przykładzie poniższego dema technologicznego z gry “State of Decay 2” możemy zobaczyć, że od naciśnięcia przycisku start do wczytania planszy mija na Xbox Series X jedynie 9 sekund, podczas gdy na Xboxie One X – 49 s.

To rozbudza nadzieję, że być może doczekamy się gier z otwartym światem pozbawionym całkowicie ekranów ładowania. Równie przydatną funkcją jest szybkie wznawianie gry. Teraz zamiast zapisywać grę, wychodzić z niej, uruchamiać inną i wczytywać zapis, będziemy mogli użyć jednego przycisku, by płynnie przełączać się między rozgrywkami w różnych tytułach. To także ogromna oszczędność czasu i wygoda.

Warto przy tym pamiętać, że ze wszystkich opisanych funkcji skorzystają także gracze, którzy zdecydują się na zakup Xbox Series S. Mniejsza konsola została jednak przystosowana do wyświetlania gier pochodzących wyłącznie z dystrybucji cyfrowej (brak napędu optycznego) w maksymalnie 1440 p. Nie odstaje jednak pod kątem płynności klatek od swojej „dużej siostry”.

18.11.2020

Xbox Game Pass. Ponad 100 gier w abonamencie

Nawet najbardziej wydajna konsola byłaby niczym bez gier. Dzięki Xbox Game Pass otrzymujesz od razu dostęp do ponad 150 świetnych tytułów, w które, w zależności od potrzeb, zagrasz również na pececie, a nawet... smartfonie. I to wszystko w ramach naprawdę przystępnego abonamentu

Jeszcze kilkanaście lat temu rozrywka na abonament mogła kojarzyć się co najwyżej z rachunkami za kablówkę. Dziś subskrybujemy dostęp do filmów i seriali, muzyki czy książek. Pokochaliśmy przepastne biblioteki multimedialne i wolność związaną z nieskrępowaną konsumpcją. Z ekonomicznego punktu widzenia to strzał w dziesiątkę, bo najczęściej opłaty miesięczne nie przekraczają zakupu pojedynczego tytułu, czy to w przypadku albumu muzycznego czy płyty z filmem Blu-Ray.

Nie inaczej jest z Xbox Game Passem, czyli abonamentem na gry, który kilka lat temu Microsoft wprowadził na konsolach i komputerach PC. Dziś to nie tylko jedna z ulubionych usług graczy, ale też największa i zdecydowanie najbardziej wszechstronna na rynku biblioteka, która konkurencję zostawia daleko w tyle.

150 gier w cenie kilkukrotnie niższej niż 1 gra

Brzmi podejrzanie? Na szczęście nie ma tu żadnych haczyków. Po prostu musimy pamiętać, że, tak jak w przypadku każdej usługi abonamentowej, gry nie stają się naszą własnością. Mamy do nich dostęp tak długo, jak aktywna jest nasza subskrypcja – logiczne.

Dzięki aplikacji na Androida można przeglądać bibliotekę Game Pass, instalować z niej zdalnie gry na Xboxa, konfigurować alerty o swoich ulubionych tytułach i grać w gry z chmury. Ta ostatnia funkcja znajduje się nadal w fazie beta, ale działa na tyle stabilnie, że można z niej komfortowo korzystać.

Xbox Game Pass jest obecnie dostępny w trzech opcjach. Jeżeli planujemy grać tylko na konsoli Xbox, to możemy wybrać najtańszy pakiet. Za 40 zł miesięcznie otrzymujemy dostęp do ponad 150 gier, w które możemy grać bez limitu, oraz zniżki i oferty członkowskie na te tytuły, które nie znajdują się w bibliotece. Średnia cena nowej gry na Xboxa wynosi ok. 240 zł, więc sześciokrotnie tańszy abonament jest niezwykle opłacalny. Za taką samą cenę i na takich samych warunkach mogą z abonamentu korzystać gracze pecetowi.

Ale prawdziwą bombą jest ostatnia z opcji – Xbox Game Pass Ultimate. Tu, za cenę 54,99 zł na miesiąc (pierwszy miesiąc za 4 zł!) otrzymujemy dostęp zarówno do gier na konsoli, jak i na Windows 10! To jednak nie wszystko, bo w ramach tej opłaty możemy korzystać także z Xbox Live Gold, czyli dostępu do trybu wieloosobowego w grach, a także wyjątkowej oferty Games with Gold, czyli 2-4 gier, które otrzymujemy tym razem na własność – bez względu na to, czy będziemy później opłacać abonament, czy nie. Jakby tego jeszcze było mało, Xbox Game Pass Ultimate pozwala już testować usługę nazywaną przez wielu usługą przyszłości - granie w chmurze.

Cloud Gaming (xCloud) – graj na smartfonie w swoje ulubione gry z Xboxa

Jedną z najnowszych funkcjonalności Xbox Game Pass Ultimate jest granie w chmurze, które otwiera przed graczem zupełnie nowe możliwości. Wystarczy dowolne urządzenie mobilne z Androidem, szybkie połączenie z internetem (Wi-Fi 5 GHz lub transmisja danych z prędkością 10 Mb/s) oraz kontroler bezprzewodowy (np. ten od Xboxa) by uruchomić grę z biblioteki Game Pass.

By korzystać z zalet chmury nie jest potrzebny specjalny kontroler. Można wykorzystać bezprzewodowy gamepad od Xboxa i dokupić opcjonalnie uchwyt, dzięki któremu ekran smartfonu znajdzie się w wygodnej dla nas pozycji. Kontroler wykorzystamy także do grania na PC czy tablecie.

Granie na smartfonie lub tablecie przydaje się nie tylko wtedy, gdy musimy zwolnić telewizor w salonie. Możemy ścigać się w Forzie czy eksterminować przeciwników w Halo także w ogródku, parku, kawiarni, szkole, czy podczas przerwy w pracy. Co więcej nie musimy się nawet obawiać, że gra zajmie nam miejsce w pamięci urządzenia - produkcje są streamingowane, a to oznacza, że nie musimy ich instalować.

Normalnie zachowujemy w nich postępy, zdobywamy osiągnięcia, gramy w tryby wieloosobowe – tutaj jedyną różnicą w stosunku do grania na konsoli jest konieczność przebywania w zasięgu stabilnej sieci.

Wysokobudżetowe produkcje, hity niezależne - co znajdziemy w Xbox Game Pass?

Oferta Xbox Game Pass stale się rozrasta. Część tytułów co jakiś czas z niej oczywiście wypada, ale znacznie więcej jest cyklicznie dodawanych. Po pierwsze możemy w niej znaleźć wszystkie tytuły ekskluzywne Xboxa - zarówno te najnowsze, dodawane do Xbox Game Passa od razu w dniu premiery, jak i te z poprzednich generacji, które na Xbox Series X i Series S można uruchomić w ramach wstecznej kompatybilności. Jeżeli nigdy nie graliśmy w serię Halo, Gears of War, Forza to Xbox Game Pass jest doskonałą okazją do nadgonienia zaległości.

Nie brakuje tu wysokobudżetowych produkcji zewnętrznych developerów. Fani strzelania będą mogli zagrać w Doom Eternal, Destiny 2 czy The Outer Worlds, miłośnicy przygody będą mogli zwiedzać nieskończone galaktyki w No Man's Sky czy uciekać przed żołnierzami Inkwizycji w A Plague Tale: Innocence. Najmłodsi spędzą miło czas przy Minecraftcie czy Disneyland Adventures.

Microsoft bardzo ceni także tytuły niezależne, więc w ofercie Xbox Game Pass znajdziemy artystyczne perełki pokroju Machinarium, GRIS, Children of Morta, What Remains of Edith Finch czy Oxenfree. Aktualną bibliotekę gier możecie znaleźć w tym miejscu .

Święta z EA Play

Do tej pory użytkownicy konsol Xbox i komputerów PC mogli korzystać z płatnej usługi EA Play w ramach odrębnego abonamentu. Za cenę 14,99 zł miesięcznie lub 79,99 zł rocznie otrzymywało się dostęp do 76 gier z portfolio EA, m.in. serii FIFA, Dragon Age, The Sims czy Need for Speed. Rozwiązanie pozwalało także ogrywać przez maksymalnie 10 godzin przedpremierowe gry EA.

Teraz, w związku z premierą Xbox Series X i Series S, EA Play zostanie udostępnione bezpłatnie wszystkim abonentom Xbox Game Pass Ultimate. Innymi słowy w cenie 54,99 zł na miesiąc będziemy mogli ogrywać ponad 200 gier! Funkcjonalność ta zostanie wprowadzona już wkrótce, by gracze mogli się z niej cieszyć już w nadchodzące święta.

26.11.2020

Test Xbox Series X – monolit pełen mocy

Bezkompromisowy, wydajny, supercichy i z funkcją, której mogą mu pozazdrościć pecety. Najpotężniejszy Xbox w historii nie zawiedzie fanów gier.

Gdy Microsoft oficjalnie ujawnił wygląd konsoli Xbox Series X w sieci zaroiło się od memów porównujących ją do monolitu z “Odysei Kosmicznej”, a nawet lodówki, co producent sprytnie wykorzystał w żartobliwej reklamie . Ten surowy, czarny prostopadłościan może ciężko nazwać urzekającym, ale nie da się odmówić mu eleganckiej formy.

Tak naprawdę spodziewałam się wielkiego pudła, które nijak nie będzie pasowało do mojego salonu. Okazało się jednak, że Series X nie jest aż tak duży, jak wyobrażałam sobie, oglądając go na zdjęciach. Przy konsoli konkurencji wygląda wręcz drobnie. Zwróciłam jedynie uwagę, że obudowa łapie odciski palców.

Prosta konfiguracja

Z przodu konsoli znajdziemy napęd optyczny, przycisk włączania urządzenia, port USB oraz przycisk do parowania kontrolera. Z tyłu, Xbox Series X ma dwa kolejne złącza USB, port Ethernet, gniazdo zasilania, slot na dedykowane karty pamięci oraz wyjście HDMI 2.1. Podobnie jak w Series S, jest ono bardzo istotną nowością, ponieważ pozwala osiągnąć płynność rozgrywki aż do 120 kl./s i w teorii rozdzielczość sięgającą nawet 8K. Niestety, na rynku nie ma obecnie gier oferujących takie możliwości, ale jeśli się pojawią to Xbox Series X będzie je wspierał. Dzięki 2,5 krotnie wyższej przepustowości HDMI uzyskano także kompatybilność z eARC, czyli ulepszonym zwrotnym kanałem audio, który zapewnia bardziej szczegółowy i żywszy dźwięk.

Zdecydowanie dobrą zmianą jest łatwiejsza konfiguracja konsoli. Przy pierwszym uruchomieniu jej użytkownik może wybrać, czy chce wpisywać wszystkie potrzebne dane za pomocą kontrolera, czy skorzysta z dobrodziejstw mobilnej aplikacji Xbox. Ta druga opcja jest moim zdaniem wygodniejsza i szybsza. Wszystko zostało tak przemyślane, byśmy mogli jak najszybciej cieszyć się grami i nic nie stoi na przeszkodzie, by później dopasować takie ustawienia jak rozdzielczość ekranu, częstotliwość odświeżania, czy też przeprowadzić kalibrację HDR. Konsola pokazuje też porady, które krok po kroku wyjaśniają, jak dopasować nasz Smart TV pod grę.

Wysoka kultura pracy

Microsoft zapewniał, że Xbox Series X raz na zawsze położy kres przegrzewaniu się konsoli. Pewnie część osób nie do końca wierzyła tym zapewnieniom, ale z radością stwierdzam, że były one prawdziwe. Ponadto, Series X to nie tyle najcichsza konsola z jaką miałam do czynienia – ona jest całkowicie bezgłośna! Nawet przykładając do niej ucho ciężko usłyszeć szum wiatraka. Jeżeli często gracie w słuchawkach, by nie przeszkadzać innym domownikom, to zapewniam, że nie usłyszą niczego poza klikaniem przycisków na padzie.

12 TFLOPS mocy

Series X ma ogromną moc obliczeniową - aż dwukrotnie większą od Xbox One X. Wypada ona nawet lepiej niż w komputerach PC, wyposażonych w karty graficzne dostępne na polskim rynku w cenach powyżej 3,5 tys. zł. m.in. GeForce RTX 2080 Super czy Radeon RX Vega 64.

W trakcie testów konsola działała nieprzerwanie przez wiele godzin i nawet wtedy nie było słychać, że wchodzi na wyższe obroty, czy wydziela nadmierne ilości ciepła. Owszem, gdy zbliżymy rękę nad wentylator, to poczujemy podmuch cieplejszego powietrza, ale to nic, czego moglibyśmy się obawiać. Nowy system chłodzenia po prostu spisuje się na medal.

Musimy jednak mieć na uwadze to, że Xbox Series X od spodu nie ma filtrów, przez co może wciągać kurz do wnętrza. Już po 2 dniach na kratce wentylacji zauważyłam drobinki, które tam osiadły. Bez jej regularnego odkurzania raczej się nie obejdziemy.

Szybkie wznawianie – opcja, której pecety będą zazdrościć

Zmianą, którą da się zauważyć od razu, jest szybkość działania konsoli. Dzięki architekturze Xbox Velocity i dyskowi SSD, Series X ma o wiele płynniejszy interfejs od poprzedniej generacji konsol, a także istotną przewagę nad pecetami. Jest nią unikalna funkcja szybkiego wznawiania (Quick Resume), która pozwala przełączać się między tytułami bez konieczności uruchamiania ich od początku. Dzięki niej możemy np. pograć pół godzinki w Ori and the Will of the Wisps, a następnie przełączyć się na Gears of War 5, w które graliśmy wczoraj, bez konieczności ładowania całej gry i to dokładnie do momentu, w którym zakończyliśmy rozgrywkę. To tak jakbyśmy mogli w każdej chwili włączyć pauzę, która nie zniknie nawet po wyłączeniu konsoli.

W przeciwieństwie do zapisów gier ta opcja nie synchronizuje się pomiędzy urządzeniami. Dane pozwalające szybko wczytać grę zapisywane są lokalnie, dlatego nie będziemy mogli kontynuować rozgrywki w tym samym miejscu poprzez, np. xCloud. Szybkie wznawianie nie zadziała także w grach sieciowych.

Tak jak w przypadku Series S, funkcja ta ma pewne ograniczenia i niektóre gry wydają się ją niekiedy ignorować, ale w przeważającej większości przypadków da się z niej skutecznie korzystać. To coś, co spodoba się zwłaszcza graczom wiecznie narzekającym na brak czasu lub współdzielącym konsolę z innymi domownikami.

Efekt wow, czyli o graniu słów kilka

Xbox Series X w niektórych aspektach nie różni się od konsoli Series S. Mamy tu taki sam interfejs, a nawet identyczne kontrolery. A skoro na obu konsolach uruchomimy te same gry, to czemu mielibyśmy decydować się na droższą?

Po pierwsze dlatego, że Series X został stworzony z myślą o graczach posiadających telewizory wyposażone w najnowsze technologie. Jeżeli Wasz ekran obsługuje rozdzielczość 4K, 120 Hz i HDR z Dolby Vision, to możecie być pewni, że Xbox Series X zrobi z nich dobry użytek. Niestety, ponieważ testowałam konsolę przed premierą, nie było na niej jeszcze dostępnych wielu tytułów, które zaprezentują potęgę nowej generacji, a część obecnych nie doczekała się jeszcze stosownych ulepszeń. Dla przykładu Gears of War 5 dopiero 10 listopada otrzyma aktualizację, umożliwiającą granie z płynnością do 120 kl./s.

Dla mnie wybór jest oczywisty. Jeśli komuś zależy na graniu w natywnej rozdzielczości 4K, dzieleniu się grami w pudełkach i doświadczaniu najwyższej jakości bez kompromisów nie tylko teraz, ale i w przyszłości, to zdecydowanie powinien skierować się w stronę Xboxa Series X.

26.11.2020

Najciekawsze gry na nowe Xboxy, w które zagrasz od dnia premiery

Xbox Series X i Series S mają największy line-up startowych gier w historii marki Xbox. Już 10 listopada gracze będą mogli zagrać w 30 tytułów, z czego 20 w ramach usługi Smart Delivery (raz zakupiona gra uruchamia się w najlepszej edycji, niezależnie od wersji Xboxa). To jednak nie wszystko, bo dzięki Game Passowi oraz wstecznej kompatybilności już w dniu premiery gracze zyskają dostęp do setek wspaniałych tytułów.

Choć każda nowa generacja przynosiła solidny skok technologiczny, to nie zawsze w dniu premiery pojawiała się wystarczająca ilość gier, by trafić w gust wszystkich zainteresowanych. Tym razem jest zdecydowanie inaczej. Już sam dostęp do Xbox Game Pass pozwala ogrywać ogromną bibliotekę uznanych produkcji. Bez względu na osobiste preferencje, każdy powinien znaleźć tam coś dla siebie. Sprawdźmy jednak jakie gorące nowości czekają na posiadaczy nowych Xboxów Series X i Series S.

Xbox Series X to Twoja pierwsza konsola?

Nic straconego! Dzięki usłudze Game Pass zagrasz w mnóstwo hitów z poprzedniej generacji m.in. w "Forza Motorsport 7", "Gears 5", "Halo: kolekcja „Master Chief" czy "Sea of Thieves". Możesz też pożyczyć od znajomych perełki z Xboxa 360 w rodzaju "Far Cry", "Fable 3" czy "Prince of Persia" - wszystko zadziała w ramach wstecznej kompatybilności.

Assassin’s Creed Valhalla

Kolejna odsłona kultowej serii Ubisoftu zabierze nas w erę Wikingów. Wcielimy się tu w postać Eivora, nieustraszonego wodza z klanu Kruka, który rozpoczyna podbój angielskich ziem. By rozwijać swoją osadę klan Kruka spróbuje posiąść cztery wielkie królestwa: Mercję, Wschodnią Anglię, Northumrbię i Wessex. Każde królestwo to nie tylko unikalne krajobrazy, ale też fascynujące historie, ciekawe postaci i wyzwania, którymtrzeba będzie stawić czoła.

Z jednej strony możemy liczyć na klasyczne zadania związane z serią, takie jak skrytobójcze misje, zawieranie sojuszy, przejmowanie twierdz czy widowiskowe bitwy. Z drugiej zaś na ociekające klimatem nowości w rodzaju: gry w Orloga (wikińskie kości), wydawaniahucznych uczt, stawiania budynków w osadzie, czy wypraw do Asgardu - królestwa z nordyckich mitów.

DiRT 5

Według twórców to najbardziej brawurowa część serii wyścigów samochodowych. W DiRT 5 do zjeżdżenia czeka ponad 70 unikalnych tras w 10 miejscach m.in. cieśninie East River w Nowym Jorku, na północy Norwegii w otoczeniu zorzy polarnej czy pod posągiem Chrystusa Zbawiciela w Brazylii. Kolekcja pojazdów będzie zróżnicowana: od aut terenowych, poprzez rajdowe, aż po sprint cary, auta klasy GT, muscle cary i ogromne ciężarówki.

Ciekawym rozwiązaniem jest tu tryb kariery, który może być rozgrywany na podzielonym ekranie przez czterech graczy równocześnie. Taka kanapowa zabawa będzie świetnym urozmaiceniem wyścigów online. Graczy mających żyłkę projektanta z pewnością ucieszy też tryb, w którym można stworzyć swoje własne areny wyścigowe pełne ramp, pętli, tuneli i płonących obręczy.

Watch Dogs: Legion

Trzecia część ciepło przyjętej serii Ubisoftu to rozbudowany i pełen akcji sandbox utrzymany w atmosferze kina sensacyjnego. Fabuła gry przenosi nas do Londynu w niezbyt odległej przyszłości. Postępująca automatyzacja i rozwinięta sztuczna inteligencja doprowadziły do wielkiego wzrostu bezrobocia. Gdy rząd wydaje się nie przejmować dobrem obywateli dochodzi do jeszcze większej katastrofy - serii zamachów bombowych, w które wrobiona zostaje znana z serii hakerska grupa DedSec. Gdy nad Londynem kontrolę przejmuje prywatna organizacja militarna, DedSec formuje ruch oporu, starając się oczyścić swoje imię i pomóc Londyńczykom odeprzeć falę terroru i inwigilacji.

Cechą charakterystyczną Watch Dogs: Legion jest brak głównego bohatera. Zamiast tego gracz może przejąć kontrolę nad dowolną postacią przychylną DedSecowi - może to być taksówkarz, prawnik z kontaktami, były szpieg, pasjonat jogi, wkurzona emerytka itd. Tak naprawdę każdy z przechodniów może trafić do drużyny - niektórych trzeba będzie jednak ku temu zmotywować poprzez wykonywanie dla nich misji. Podobnie jak w poprzednich częściach spotkamy się tu z hakowaniem kamer, smartfonów i pojazdów, a także z walką wręcz i licznymi futurystycznymi zabawkami.

Observer: System Redux

Pierwsza polska gra, jaka trafi na Xbox Series X i Series S. Observer: System Redux to odświeżona wersja psychologicznego horroru studia Bloober Team z 2018 roku, który rozgrywa się w cyberpunkowym Krakowie. Gracz jako policjant Daniel Lazarski, tytułowy Obserwator, hakuje umysły podejrzanych, by wyciągnąć z nich to, czego sami nie chcą lub nie mogą powiedzieć. Świat w grze to mroczna, zniszczona przez wojnę i cyberplagi kraina, w której chwilowe zapomnienie daje rzeczywistość wirtualna i psychoaktywne leki.

Pod względem mechaniki jest to pierwszoosobowa gra przygodowa skupiona na eksploracji, rozmowach i wykonywaniu zadań, choć nie brakuje tu sekwencji rodem z horrorów. Odświeżona edycja wzbogacona została o trzy nowe sprawy do rozwiązania, kilka nowych mechanizmów i grafikę godną nowej generacji.

Gears Tactics

Gears Tactics to interesujący spin-off serii Gears of War. Zamiast typowej strzelaniny mamy do czynienia z dynamiczną strategią rozgrywaną w turach, która rozgrywa się na 12 lat przed wydarzeniami znanymi z pierwszej części sagi. Gracz wciela się w Gabe'a Diaza, wyszkolonego żołnierza - jednego z nielicznych ocalałych, który walczy z hordami Szarańczy. Jego głównym celem jest Ukkon, przywódca wrogiej rasy, który wytwarza kolejne potwory. By przeważyć szalę zwycięstwa na swoją stronę, Diaz będzie musiał zrekrutować i wyszkolić pomocników, a następnie wyruszyć z nimi na wiele porywających misji.

Gears Tactics daje dostęp do 5 unikalnych klas postaci, ponad 150 umiejętności i rozmaitego wyposażenia. Poza krwawymi potyczkami z wrogiem na graczy czekają też widowiskowe i trudne walki z ogromnymi bossami.

26.11.2020

Gry z poprzednich generacji Xboksów, w które warto zagrać na nowej konsoli

Choć grafika i mechanika gier ciągle ewoluują, to nie znaczy, że starsze produkcje są złe. Nawet kilkunastoletnie tytuły potrafią doskonale bawić, a ich grywalność może wręcz zaskoczyć młodsze pokolenia graczy. Dzięki wstecznej kompatybilności na Xbox Series X i Series S można zagrać w ogromną bibliotekę gier z Xboxa 360 czy Xboxa One.

Gdy wsteczna kompatybilność po raz pierwszy zadebiutowała w konsoli Xbox One, wywołała gorący entuzjazm wśród graczy. Microsoft wiedział, że kolejna generacja nie może być tej funkcjonalności pozbawiona. W Xbox Series X i Series S korzystanie z gier wyprodukowanych na wcześniejsze konsole jest proste jak bułka z masłem. Wystarczy włożyć płytę z grą do napędu nowej konsoli i zainstalować ją po uprzednim pobraniu plików gry na dysk. W przypadku gier, które były kupione w ramach cyfrowej dystrybucji lub abonamentu Games With Gold wystarczy wejść w zakładkę “Do instalacji” znajdującą się w menu Gier i Aplikacji.

A co z osobami, dla których Xbox Series X lub Series S będą pierwszymi konsolami? Tu rozwiązania są dwa. Mogą oni albo skorzystać z subskrypcji Xbox Game Pass, w której znajdują się nie tylko najnowsze produkcje, ale też obszerna biblioteka gier z wcześniejszych generacji albo po prostu zakupić cyfrową wersję gry bezpośrednio ze sklepu Microsoftu.

Niektóre z gier oznaczone są jako Xbox One X Enhanced, co oznacza, że wykorzystują dodatkową moc konsoli do uzyskania wyższej rozdzielczości, ulepszonego filtrowania tekstur i poprawionej szczegółowości kolorów. Po które z klasyków Xboxa warto sięgnąć w pierwszej kolejności?

Fable Trilogy

Miłośnicy gier RPG powinni sięgnąć po pakiet Fable Trilogy, który składa się z trzech części kultowej serii opracowanej przez legendę branży - Petera Molyneuxa. Ten cykl zapoczątkował wiele nowatorskich rozwiązań m.in. system gestów, konsekwencje wyborów moralnych odbijające się na świecie gry i samym bohaterze. Ta ostatnia funkcjonalność sprawiała, że nasza postać nie tylko rozwijała statystyki poprzez walkę czy inne działania, ale też zmieniała się fizycznie (np. otrzymywała blizny po pojedynkach) i starzała w miarę upływu lat. Nie brakuje tu walk z potworami, fascynującego świata do odkrywania oraz aspektów społecznościowych w rozgrywce np. zawierania małżeństw, kupowania nieruchomości czy mini-gier w karczmie.

Warto zagłębić się w ten fantastyczny świat jeszcze przed premierą kolejnej części serii, którą zapowiedziano latem br. Tym razem za produkcję odpowiadać będzie studio Playground Games, twórcy Forzy.

Gears of War Ultimate Edition

Seria Gears of War składa się z pięciu części, które warto ograć w kolejności chronologicznej. Oryginał tej futurystycznej, trzecioosobowej strzelanki zadebiutował w 2006 roku na Xboxie 360, ale pięć lat temu wydano edycję Ultimate, czyli podrasowany wizualnie remake.

Akcja gry toczy się na planecie Sera przypominającej Ziemię, którą wyniszczyły walki o surowce. W trakcie konfliktu naukowcy odkrywają substancję energetyczną, która może zakończyć wojnę między organizacjami. Niestety wtedy planeta zostaje zaatakowana przez Szarańczę - potwory zamieszkujące wnętrze Sery. W ciągu 14 lat Szarańcza zabija 80% ludzkości. Wtedy do walki zostaje zaangażowany Marcus Fenix, żołnierz odsiadujący dożywocie za dezercję, w którego wciela się gracz.

Charakterystycznymi cechami Gears of War były unikalny jak na tamte czasy system chowania się za osłonami, wciągające tryby sieciowe, świetna oprawa wizualna i ciężki, przytłaczający klimat.

Alan Wake

Psychologiczny thriller akcji opowiadający o losach tytułowego pisarza bestsellerowych horrorów. Gdy po 2 latach braku weny Alan udaje się wraz z żoną do małej mieściny Bright Falls, ma nadzieję, że tam, w otoczeniu natury znajdzie twórczą inspirację. Niestety szybko dochodzi do tragedii - żona bohatera zostaje porwana, a on sam nie pamięta żadnego wydarzenia z przeciągu ostatniego tygodnia. Co więcej, nocą miasto wydaje się opętane przez mroczne siły, a Alan zaczyna znajdować strony książki, której nigdy nie napisał.

To przerażająca i wciągająca zarazem gra z otwartym światem, którego nie powstydziłby się nawet Stephen King. Idealna dla fanów paranormalnych opowieści.

Forza Horizon 4

Graczom, którzy szukają innego rodzaju adrenaliny można polecić odsłonę kultowej serii gier wyścigowych. Forza Horizon 4 pozwala zwiedzać przepiękne tereny Wielkiej Brytanii zza kierownicy jednego z 450 aut. Każdy samochód, który zdobędziemy możemy modyfikować i ulepszać tak, by dopasowywać go do warunków panujących na torach. Nie brakuje tu aut terenowych, muscle carów i bardziej egzotycznych super aut. Poza klasycznymi wyścigami ścigać możemy się także w próbach czasowych lub wydarzeniach, w trakcie których o zwycięstwo walczy się z motocyklami, a nawet samolotami.

Świat w Forzie Horizon 4 jest bardzo kolorowy i żywy - co tydzień zmieniają się w nim pory roku, które wpływają na pogodę i warunki na drodze. Poza rozbudowaną kampanią można pościgać się tu również w towarzystwie innych graczy w trybie multiplayer.

Halo: The Master Chief Collection

Kompilacja czterech części jednej z najbardziej uznanych strzelanek w historii gier wideo. Akcja całej serii rozgrywa się w bardzo odległej przyszłości, w której ludzkość zdołała już skolonizować wiele innych planet. Gracz wciela się w postać Master Chiefa, super-żołnierza szkolonego do walki od najmłodszych lat, któremu towarzyszy Cortana, sztuczna inteligencja zintegrowana z jego układem nerwowym. Pierwsza część obraca się wokół wątku tytułowego Halo, czyli sztucznego świata w kształcie pierścienia oraz walki z rasą Obcych zwanych Przymierzem.

Halo: The Master Chief Collection to jedna z gier, które już na starcie nowej generacji otrzymają ulepszoną grafikę na konsolach Xbox Series X m.in. rozdzielczość 4K przy 120 klatkach na sekundę.

Odświeżanie gier po latach ma sens – kadr z remasterowanej wersji Halo 2. To samo miejsce w oryginalnym Halo 2, dziś mogłoby nie zachwycić młodego pokolenia graczy

26.11.2020

Xbox All Access – najlepszy sposób na kupno nowej konsoli

W tym roku Microsoft uruchomił w Polsce usługę Xbox All Access, która pozwala odebrać jedną z konsol nowej generacji bez wpłaty własnej. Choć koszt zakupu urządzenia spłaca się później w formie miesięcznego abonamentu, jest to znacznie lepsze rozwiązanie niż typowy zakup na raty.

Wiemy już, jak potężne są konsole nowej generacji i jak wspaniałe gry zaoferują. Choć ich ceny w stosunku do możliwości są bardzo przystępne, to nie da się ukryć, że dla wielu osób może to być spory wydatek. Oczywiście konsole da się też kupić na raty, jak każdy inny sprzęt elektroniczny, ale jeżeli w ogóle rozważamy taką opcję, to warto zdecydować się na inne rozwiązanie - Xbox All Access.

Cena konsol

Xbox One X w dniu swojej premiery kosztował 2199 zł, czyli 50 zł mniej niż Xbox Series X. Jednak w 2017 roku średnie wynagrodzenie w Polsce wynosiło 4270 zł, podczas gdy teraz wynosi ono średnio 5331 zł. Można zatem powiedzieć, że zakup najpotężniejszego Xboxa w historii będzie mniej obciążający dla kieszeni statystycznego Polaka.

Xbox All Access, czyli konsola w abonamencie

10 listopada Polska wraz z 11 innymi krajami na całym świecie przystąpi do programu Xbox All Access. Oferta polega na zakupie konsoli Xbox Series X lub Series S wraz z Xbox Game Pass Ultimate w formie miesięcznej subskrypcji. To trochę tak, jakbyśmy kupowali smartfon w abonamencie u operatora telefonii komórkowej. Nie musimy przy tym uiszczać żadnej opłaty początkowej. Po prostu wchodzimy do sklepu, wypełniamy wniosek kredytowy i jeżeli zostanie on zaakceptowany przez bank, możemy wrócić do domu z nową konsolą.

W naszym kraju taka oferta dostępna będzie wyłącznie w sklepach Media Expert. Przygotowano następujące opcje:

  • Xbox Series S z abonamentem Xbox Game Pass Ultimate na 2 lata - 109 zł miesięcznie,
  • Xbox Series X z abonamentem Xbox Game Pass Ultimate na 2 lata - 145 zł miesięcznie

Osoby, które z jakichś względów nie są zainteresowane konsolami dziewiątej generacji mogą też nabyć w ten sam sposób Xbox One S za 99 zł miesięcznie przy umowie na 2 lata. Takie kwoty nie uderzają po kieszeni tak bardzo, jak jednorazowy wydatek i mogą być dużą kartą przetargową w przypadku planowania domowego budżetu w dobie niepewnych czasów.

Oszczędność i wygoda

Czy taka inwestycja na pewno się opłaca? Zdecydowanie! W przypadku oferty Xbox All Access z Xbox Series S przez 2 lata zapłacimy w sumie 2664 zł. Gdybyśmy chcieli kupić osobno konsolę (1349 zł) i opłacać Xbox Game Pass Ultimate przez ten sam okres, zapłacilibyśmy w sumie 2668 zł. W przypadku Xbox Series X różnica w cenie przez okres 2 lat wyniesie 17 zł, na korzyść Xbox All Access.

To jednak nie tylko czysta oszczędność, ale przede wszystkim wygoda związana z jedną, stałą opłatą. Dlaczego to korzystniejsze rozwiązanie niż typowy zakup na raty? Przede wszystkim dzięki Xbox All Access już w dniu zakupu możemy korzystać z wszystkich zalet subskrypcji Game Pass Ultimate.

Nigdy nie będziesz sam

W kwietniu 2020 roku Microsoft pochwalił się 90 milionami aktywnych użytkowników usługi Xbox Live. Kompanów do zabawy w trybie sieciowym z pewnością nigdy nie zabraknie. Xbox Game Pass cieszy się także coraz większym zainteresowaniem - liczba subskrybentów we wrześniu 2020 roku przekroczyła 15 milionów osób!

Po uruchomieniu konsoli już w dniu jej zakupu zyskujemy dostęp do ponad 150 świetnych tytułów dostępnych w bibliotece Xbox Game Pass. Do tego możemy od razu pobrać na dysk 2-4 gry, które co miesiąc udostępniane są w ramach usługi Games with Gold i które na zawsze będą już przypisane do naszego konta. Abonament pozwala nam także skorzystać z trybów rozgrywki sieciowej oraz możliwości zapisywania stanów gier w chmurze. Nie można też zapomnieć o usłudze Xbox XCloud pozwalającej na kontynuowanie gry z konsoli na smartfonie czy tablecie z Androidem oraz o 76 grach od EA, które zostaną wkrótce wcielone w Xbox Game Pass Ultimate.

Xbox All Access to najlepszy sposób na to, by bez żadnej wpłaty i ukrytych kosztów dodatkowych korzystać od pierwszego dnia z wszystkich zalet konsol nowej generacji.

26.11.2020

Test Xbox Series S – sprawdzamy, co potrafi kompaktowa konsola nowej generacji

Najmniejszy Xbox w historii nie rzuca się w oczy umieszczony pod telewizorem, ma świetną cenę i już na starcie oferuje setki gier dla całej rodziny. To doskonały wybór dla osób, którym niekoniecznie zależy na grafice najwyższej jakości.

Tuż po wyjęciu z pudełka, Xbox Series S zaskakuje swoim rozmiarem. Zdjęcia nie do końca oddają to, jaki jest zgrabny, ale wystarczy porównać go do rozmiaru kontrolera, by zobaczyć, że jest tej samej szerokości. Położony na płasko mieści się pod ekranem telewizora, czego nie możemy powiedzieć o żadnej innej konsoli nowej generacji.

Dzięki usunięciu napędu optycznego, Xbox Series S jest o 60% mniejszy i o 2,52 kg lżejszy niż Xbox Series X. Jego wymiary to 6,5 x 27,5 x 15,1 cm. Dla porównania oryginalny Xbox z 2002 roku mierzył 10 x 32 x 25 cm i ważył 3,86 kg.

Design jest kwestią gustu, ale jeżeli jesteście fanami minimalizmu, to obydwa Xboxy powinny się wam spodobać. Mnie nawet bardziej spodobała się właśnie “eSka” za sprawą białej obudowy, która nie ‘palcuje się’ tak, jak u swojego większego brata. Z przodu urządzenia znajdziemy tylko podświetlany przycisk zasilania, port USB oraz przycisk do parowania kontrolera. Na szczycie konsoli znajduje się wentylator, a z tyłu port ethernetowy, HDMI, dwa porty USB, gniazdo zasilania oraz slot na dodatkowe karty pamięci.

I tu od razu dodam, że jeżeli ktoś planuje przechodzić równocześnie kilka gier, to w przypadku Xboxa Series S warto zainwestować w karty pamięci. Konsola posiada 512 GB pojemności, to należy pamiętać, że system zajmuje nieco miejsca i na start wolnego do dyspozycji mamy 364 GB. Ponieważ nie uświadczymy tu napędu optycznego, to pozostają nam tylko wersje cyfrowe gier, które potrafią zajmować kilkadziesiąt gigabajtów pamięci (Gears of War 5 to na przykład aż 71 GB!). Z drugiej strony – zawsze można usuwać z pamięci te tytuły, do których nie chcemy chwilowo wracać. Jeśli tylko mamy szybkie łącze, to pobranie ich od nowa nie będzie stanowiło problemu.

Dobre stało się lepsze

Choć we wnętrzu obydwu Xboxów zaszły spore zmiany, to dwie rzeczy, do których gracze przez lata się przyzwyczaili zostały delikatnie odświeżone: interfejs oraz kontroler. Ten pierwszy ma jeszcze bardziej uproszczoną formę w stosunku do Xboxa One, w której poszczególne sekcje ułożone są rzędami, a nie kolumnami. Od góry mamy skróty do ostatnio uruchamianych gier, a kolejność całej reszty zakładek, czyli Game Pass, Xbox Live Gold, nowości sklepowe, czy informacje od społeczności możemy dopasować tak, jak chcemy. Nie ma tu zbędnych ikon, które mogłyby wprowadzić nowych graczy w zakłopotanie - całość jest bardzo intuicyjna. Znaczącej poprawie uległa także płynność interfejsu i wszystko działa bez najmniejszego przycięcia.

Przycisk Share

pozwala szybko zapisać zrzut ekranu lub klip, a następnie udostępnić go w mediach społecznościowych

Przycisk Xbox

wywołuje Przewodnik, czyli menu szybkiego startu

W tym miejscu

widzimy ostatnio uruchamiane gry i możemy je błyskawicznie wznowić

Menu Przewodnika

pozwala przełączać się do innych zakładek m.in. społeczności i zdobytych osiągnięć

Z drobnych nowości, które cieszą oczy, wymienić można chociażby dynamiczne tła, które dopasowują się do głównego koloru wybranego motywu. Jeżeli jednak miałabym wskazać najlepszą zmianę w interfejsie całej konsoli, to na pewno byłaby to opcja szybkiego wznawiania. W trakcie gry możemy wywołać Przewodnik, czyli dobrze znane użytkownikom poprzednich Xboxów menu “unoszące się” nad grą.

Następnie, z niego wybrać inny tytuł, a potem jeszcze inny, po czym, wrócić do tego pierwszego i kontynuować zabawę w dokładnie tym samym miejscu, bez konieczności uruchamiania gry od początku i wczytywania zapisu. To tak, jakbyśmy po prostu spauzowali grę, a Xbox przechowywał ją w pamięci do czasu, aż do niej wrócimy.

Oczywiście to rozwiązanie ma swoje ograniczenia. Szybko wznowimy 3-4 ostatnie gry, choć to też zależy jakie. W praktyce bowiem okazuje się, że bardziej wymagające produkcje jak np. Watch Dogs: Legion w połączeniu z inną dużą grą np. Gears of War 5 mogą tej funkcji nie obsługiwać i uruchomią się w trybie normalnym. Widać to zwłaszcza w przypadku konsoli Xbox Series S, której prawdopodobnie do takiej operacji niekiedy brakuje pamięci.

Jeżeli chodzi o kontroler, to w obu konsolach znajdziemy dokładnie to samo urządzenie. Gamepad naprawdę świetnie leży w dłoniach i nie wyślizguje się dzięki kropkowanej teksturze. Nowy D-Pad to inspiracja hybrydowym krzyżakiem z Xbox One Elite Controller. Zdecydowanie najlepszym udoskonaleniem kontrolera jest nowy przycisk Share, dzięki któremu błyskawicznie wykonamy zrzut ekranu, nagramy ostatnie 15-60 sekund rozgrywki lub zapiszemy klip od chwili wciśnięcia przycisku. Samo udostępnianie mediów nigdy nie było łatwiejsze. Wszystkie nasze zrzuty ekranu i klipy mogą być automatycznie przesyłane do aplikacji Xbox, gdzie z poziomu smartfona udostępnimy je w mediach społecznościowych, wiadomościach czy OneDrive. Bardzo to praktyczne, bo raz, że nasze ulubione media mamy wtedy zawsze przy sobie, a dwa, że znacznie szybciej opatrzymy je komentarzem z użyciem klawiatury smartfona, niż tej ekranowej w Xboxie.

Nie tak potężny jak Xbox Series X, ale może... wystarczający?

Xbox Series S współdzieli wiele funkcji następnej generacji ze swoim większym bratem. Obydwie konsole obsługują dźwięk przestrzenny, technologię śledzenia promieni (Ray Tracing), inteligentne pobieranie itd. Wygenerują także gry nawet w 120 kl./s (choć pamiętajmy, że do tego niezbędny jest stosowny ekran). Różnica leży głównie w rozdzielczości. Xbox Series S odtworzy co prawda film w 4K z usług streamingowych, ale w grach zastosuje już tylko upscaling do 4K, który zawsze będzie wizualnie gorszy od rozdzielczości natywnej.

Standardem dla filmów kinowych są 24 kl./s i raczej nieprędko się to zmieni. Większa liczba klatek, co pokazał "Hobbit: Niezwykła podróż" - pierwszy film wyświetlany w 48 kl./s - wywołuje efekt sztuczności. Zupełnie inaczej jest w grach, w których wysoka liczba klatek (czyli ok. 60 kl./s) poprawia wrażenia wizualne i wpływa na szybszy czas reakcji, co przydaje się zwłaszcza w grach wieloosobowych.

Pytanie jednak brzmi, czy gorszy na tyle, by robić graczowi znaczącą różnicę? I tu wiele zależy już od osobistych doświadczeń czy preferencji oraz samej optymalizacji gier. Oczywistością jest, że skoro moc obliczeniowa Xbox Series S jest niższa o 8 TFLOPS od Series X to mniejsza konsola nie wygeneruje obrazu o identycznej jakości. Czy to źle? Ori and the Will of the Wisps ze swoimi 120 kl./s wygląda obłędnie bez względu na to, czy uruchomimy go w rozdzielczości 4K czy 1440p. W Gears of War 5, które płynnie obsługuje 60 kl./s w rozdzielczości 4K różnica będzie zauważalna tylko w skali efektów cząsteczkowych i ostrości tekstur, głównie tych na twarzach postaci. Największą różnicę zauważyłam w Watch Dogs Legion, gdzie Xbox Series S niekiedy ‘klatkował’ podczas przerywników i rozmywał detale na dalszym planie, choć czas szybkiej podróży - czyli wczytywania nowej lokacji - na obu konsolach był identyczny.

To jednak wciąż szczegóły wychodzące podczas bezpośredniego porównania, a nie coś, co diametralnie wpłynęłoby na immersję. Być może później, gdy na rynku pojawią się już tytuły skrojone pod nową generację, a nie takie, które nadal próbują uszczknąć spory kawałek tortu z poprzednich urządzeń, te różnice będą większe. Póki co niewiele jest takich gier, które działają w 60 kl./s, a co dopiero jeszcze płynniej.

Najważniejsze jest jednak to, że mówimy tu cały czas o konsoli za 1 349 zł, która pozwala płynnie grać w rozdzielczości 1440 p., wspiera HDR (w tym jego najlepszy standard, czyli Dolby Vision) i Dolby Digital 5.1, a na starcie daje dostęp do przepastnej biblioteki gier.

Xbox Series S jawi się jako konsola idealna dla osób, które dopiero wchodzą w świat elektronicznej rozrywki lub preferuje grę w „niedzielę od święta” . Jest tania, więc nie obciąży domowego budżetu, co bardzo istotne w obecnych czasach. Jest nieduża i lekka oraz można ją w razie potrzeby przenosić z salonu do innego pokoju. A do tego, dzięki usłudze Game Pass i wstecznej kompatybilności, pozwala poznawać nie tylko gorące hity, ale też bestsellery z poprzednich generacji. To także dobry wybór dla osób, które z różnych przyczyn nie planują na razie inwestować w telewizor 4K, a którym zależy na płynnej zabawie i reszcie zalet nowej generacji.

Watch Dogs Legion na Xbox Series S ma nieco ziarnistą grafikę i mniej detali na drugim planie (np. ekrany monitorów), ale nadal wygląda świetnie (lewe zdjęcie). Na Xbox Series X wszystko jest ostrzejsze, a oświetlenie bardziej realistyczne (prawe zdjęcie).

uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij
Wyłącz Adblocka, aby w pełni cieszyć się zawartością tej strony.